Razu pewnego siedział Jan Kochanowski pod lipą i rozmyślał nad nowym wierszem.
Naraz z eteru spłynęła do niego Muza i szepnęła coś do ucha.
- Nie, to już było - machnął ręką Kochanowski.
Znów coś szepnęła.
- Przecież mnie wyśmieją! - obruszył się poeta.
Muza potrząsnęła niecierpliwie srebrzystymi włosami i nachyliła się do niego po raz trzeci.
Janowi Kochanowskiemu wypełzł na oblicze paskudny uśmiech.
- Urszulko! - zawołał z błyskiem w oku. - Chodź no do tatusia...
pzdr! =]
Czw 10:41, 31 Lip 2008
Rafael prawie jak traceur
Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach